Najgorsi z najgorszych: Złote Maliny 2025 rozdane!

Gdy Hollywood świętuje swoje największe triumfy podczas Oscarów, inna gala przypomina o filmowych porażkach, których wolałoby się nie wspominać. Złote Maliny, ironiczne antynagrody przyznawane najgorszym produkcjom roku, po raz 45. wyłoniły zwycięzców – a właściwie przegranych. Wśród nich znalazły się wielkie nazwiska i produkcje, które z różnych powodów zawiodły publiczność i krytyków.

Madame Web – super(anty)bohaterka wieczoru
Tegorocznym „laureatem” w kategorii najgorszy film roku został Madame Web, czyli kolejna próba Sony rozbudowania swojego uniwersum Marvela. Film, który miał być intrygującą opowieścią o jednej z mniej znanych postaci komiksowych, stał się symbolem narracyjnego chaosu, nijakiej akcji i zmarnowanego potencjału. Dakota Johnson, odtwórczyni głównej roli, została przy okazji wyróżniona jako najgorsza aktorka, co podkreśliło, że nawet doświadczeni aktorzy nie uratują słabego scenariusza.
Francis Ford Coppola – legenda wśród „przegranych”
Największym zaskoczeniem było przyznanie Złotej Maliny Francisowi Fordowi Coppoli w kategorii najgorszy reżyser za jego wizjonerskie i ambitne, lecz niekoniecznie nieudane Megalopolis. Po dekadach oczekiwań i budowania wokół projektu aury wielkiego powrotu, film okazał się… sporym rozczarowaniem. Krytycy zarzucili Coppoli przerost formy nad treścią i chaotyczną wizję. Reżyser przyjął to jednak z humorem, stwierdzając, że woli ryzykować niż trzymać się bezpiecznych schematów.
Joker i Harley Quinn – duet do zapomnienia?
Złote Maliny rzadko oszczędzają sequele, a w tym roku oberwało się Jokerowi: Folie à Deux. Produkcja, która miała nawiązać do wielkiego sukcesu Jokera z 2019 roku, zdobyła tytuł najgorszego sequela, a duet Joaquin Phoenix – Lady Gaga uznano za najgorszy ekranowy duet. Eksperymentalna konwencja musicalowa okazała się dla wielu widzów zbyt ryzykowna, a całość – rozczarowaniem.
Złote Maliny – kara za kinowe grzechy
Mimo prześmiewczego tonu, Złote Maliny pełnią ważną rolę – przypominają, że wielki budżet i gwiazdorska obsada nie gwarantują jakości. Są przestrogą dla filmowców, ale i formą satyry, która pokazuje, że widzowie oczekują czegoś więcej niż odgrzewanych kotletów i nietrafionych eksperymentów.
Czy nagrodzeni wyciągną wnioski? Chcielibyśmy napisać, że tak, ale wszyscy dobrze wiemy, jak to się skończy – kolejnymi spektakularnymi porażkami w przyszłym roku. Jedno się nie zmienia: Złote Maliny pozostają nieodłącznym elementem hollywoodzkiego sezonu nagród, bezlitośnie punktując tych, którzy najbardziej zawiedli. A my z przyjemnością będziemy śledzić kolejne filmowe decyzje Hollywood – choćby po to, by zobaczyć, kto za rok znów trafi na tę niechlubną listę.
O autorze: Michał Hołodniuk
Z kinem związany od 2010 roku, swoją podróż zaczynał w Multikinie, gdzie odpowiadał za działania w obszarze retail, zarządzając procesami sprzedaży i obsługi w miejscu odwiedzanym przez ponad milion klientów rocznie. Dziś prowadzi kameralny 4-salowy multipleks, w którym łączy swoją pasję do kina z wieloletnim doświadczeniem w zarządzaniu i analizie branżowej. Michał to człowiek zanurzony w kinowych rozkładówkach i wynikach box office, który z precyzją i wyczuciem przewiduje kinowe przeboje. Pisze teksty, które czyta się jak najlepszy scenariusz, łącząc miłość do filmu z fascynacją liczbami i analizą trendów branżowych. Team popcorn mieszany. Ulubiony film: Pulp Fiction